Kiedy: marzec 2008

Gdzie: pomiędzy Kębłowem i Świętnem, wielkopolskie

Ofiara: kierowca towarzyszący myśliwemu

Źródło: https://gazetalubuska.pl/smiertelne-polowanie/ar/7726831

Śmiertelne polowanie

Prawie przed miesiącem, pomiędzy Kębłowem i Świętnem, myśliwy śmiertelnie postrzelił człowieka.

Znane już są wyniki badań krwi myśliwego, które feralnej nocy był pijany.

Jak mówią okoliczni myśliwi Piotr G. z Poznania przyjeżdżał polować w okolice Świętna od kilkunastu lat (część tamtejszych lasów dzierżawi poznańskie koło myśliwskie ,,Wydra”). Przed miesiącem, dokładnie 9 lutego wybrał się na polowanie wraz z małoletnim synem oraz jego 25-letnim kuzynem Krzysztofem G. – W tym dniu w ewidencji wyjścia do łowiska myśliwy z Poznania wpisał, że polowanie rozpoczął o 13.00 – informuje Wojciech Komczyński, leśniczy Leśnictwa Świętno, a kilkanaście godzin po owym wpisie w ewidencji (bez niego myśliwi nie mogą wyjść na łowisko z bronią) padł śmiertelny strzał.

Strzał w fordzie
Do tragicznego zdarzenia doszło około północy na drodze pomiędzy Kębłowem i Świętnem.
– W samochodzie ford escort wypalił myśliwski sztucer. Rany postrzałowej czaszki z uszkodzeniem mózgu doznał kierowca Krzysztof G. – informuje Magdalena Mazur – Prus, rzecznik prokuratury okręgowej w Poznaniu, a nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że broń mogła wypalić w trakcie wsiadania myśliwego do auta. Efekt był tragiczny. Kierowcę w krytycznym stanie przewieziono do szpitala w Poznaniu. Na drugi dzień w południe wolsztyńska prokuratura postawiła myśliwemu Piotrowi G. zarzut nieumyślnego spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu (czyn zagrożony karą pozbawienia wolności do 3 lat) oraz narażenia syna, który też siedział w samochodzie, na niebezpieczeństwo utraty życia. – Podejrzany nie przyznał się do zarzutów i odmówił składania zeznań – mówi M. Mazur – Prus.

Ponad promil

Tymczasem jeszcze w tym samym dniu kiedy myśliwemu postawiono zarzuty jeden z nich był już nie aktualny. Późnym wieczorem 11 lutego w poznańskiej lecznicy zmarł postrzelony Krzysztof G. i nie było już mowy o spowodowaniu uszczerbku na zdrowiu tylko o pozbawieniu życia. Prokurator dwukrotnie wzywał telefonicznie podejrzanego, żeby postawić mu nowy zarzut, za który grozi do pięciu lat odsiadki.

– Obrońca Piotr G. poinformował nas, że jego klient przebywa w szpitalu. Poprosiliśmy o dokumentację lekarską, z którą zapozna się nasz biegły i określi czy podejrzany rzeczywiście wymaga hospitalizacji – dodaje rzeczniczka prokuratury okręgowej. Póki co wiadomo, że feralnej nocy Piotr G. był nietrzeźwy. Właśnie przyszły wyniki badań krwi na zawartość alkoholu. Wynik – 1,24 prom.