Kiedy: 22 listopada 2009

Gdzie: Leśniewo, Puck, pomorskie

ofiara: myśliwy

Źródło: https://dziennikbaltycki.pl/powiat-pucki-mlody-mysliwy-trafiony-rykoszetem-na-polowaniu/ar/188692

Powiat pucki: Młody myśliwy trafiony rykoszetem na polowaniu

Kula odbiła się od dzika i trafiła w myśliwego. Ciężko ranny mężczyzna z Rumi zmarł w szpitalu.

Do tragicznego wypadku doszło w sobotę podczas polowania na dziki w pobliżu Leśniewa, gmina Puck. Trafiony rykoszetem 33-letni mieszkaniec Rumi zmarł w wejherowskim szpitalu.

W sobotni ranek odbyło się polowanie na dziki z nagonką na terenie Sikorzyna koło Leśniewa. Trzech myśliwych ustawiło się w rzędzie, w pewniej odległości od siebie, czekając na naganianą zwierzynę. Kiedy przed uczestnikami polowania pojawiły się dwa dziki, jeden z nich, 23-letni mieszkaniec gminy Szemud, oddał strzał.

– Pocisk albo jego część prawdopodobnie odbiła się od zwierzęcia i trafiła w skroń drugiego z myśliwych, mieszkańca Rumi. – informuje nas aspirant Łukasz Dettlaff, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Pucku. – Informację o tym zdarzeniu odebraliśmy w sobotę o godz. 11.45. Na miejscu pojawiła się pogotowie ratunkowe, ciężko ranny mężczyzna został przewieziony do szpitala w Wejherowie.
Niestety, lekarzom nie udało się go uratować, kilka godzin później zmarł.
Policjanci na miejscu przesłuchali myśliwych biorących udział w polowaniu zorganizowanym przez Koło Łowieckie Jeleń. Zbadali też uczestników na obecność alkoholu w organizmie – wszyscy byli trzeźwi. Każdy miał także stosowne pozwolenie na broń.

– Wszystko wskazuje na to, że był to nieszczęśliwy wypadek – powiedział nam wczoraj aspirant Dettlaff. – Polowanie było przeprowadzone przy zachowaniu wszystkich reguł i zasad bezpieczeństwa.

Roman Brzeziński, łowczy Koła Łowieckiego Sokół z Żarnowca, które swój teren do polowań ma w sąsiedniej gminie Krokowa, wczoraj od nas dowiedział się o tragicznym wypadku w Leśniewie. Przyznaje, że polowania na dziki na pewno są niebezpieczne, zwłaszcza gdy teren albo okoliczności mogą doprowadzić do rykoszetu kuli.

– Kula może odbić się od drzewa, ostatni taki przypadek, o którym wiem, zdarzył się na terenie powiatu puckiego ok. dwadzieścia lat temu, zimą – opowiadał nam w niedzielę Brzeziński. – Wówczas podczas polowania na dziki kula odbiła się od drzewa i drasnęła w nogę jednego z myśliwych. Na szczęście skończyło się na opatrunku
Łowczy tłumaczy, że szczególnie niebezpieczne są okolice, gdzie rośnie dużo dębów i buków. Te drzewa mają bardzo twarde pnie, od których kula może się niebezpiecznie daleko i mocno odbić. A w okolicach Leśniewa dębów i buków nie brakuje.

Wśród policjantów badających przebieg zdarzeń na miejscu wypadku był technik kryminalistyki. W najbliższym czasie zostać ma przeprowadzona sekcja zwłok postrzelonego mieszkańca Rumi. O sprawie została poinformowana prokuratura, nie jest wykluczone, że dojdzie do ekspertyzy balistycznej.

– Teren był zalesiony, ale na razie nic nie wskazuje na to, że pocisk miałby się rykoszetem odbić od drzewa – mówi Łukasz Dettlaff. – Z zeznań świadków wynika, że w czasie gdy dziki pojawiły się przed myśliwymi padł tylko jeden strzał, oddany właśnie przez mieszkańca gminy Szemud. Wówczas dzik nagle przeturlał się, a następnie odbiegł. W tym miejscu podczas późniejszych oględzin znaleziono krew, musiał więc zostać trafiony. Są dwie możliwości: albo kula odbiła się od np. twardej szczeciny zwierzęcia, albo przeszła przez niego na wylot i potem odbiła się np. od jakiegoś kamienia. To już jednak wykażą dalsze ekspertyzy.

Policjanci zabezpieczyli broń, z której strzelał mieszkaniec gminy Szemud.
– Zabraliśmy także broń należącą do zmarłego rumianina. Każde pozwolenie na broń jest imienne, nie możemy jej więc przekazać komuś innemu, choćby członkom tego samego koła łowieckiego.

Sezon polowań z nagonką na dziki rozpoczął się 1 października. Potrwa do do 15 stycznia.

W lasach gminy Puck i Krokowa przybywa dzików m.in. z powodu wywożenia tych zwierząt z Helu. Tam bowiem stały się bardzo dokuczliwe, wchodząc między zabudowania miasta i niszcząc mienie komunalne.

– To wielkie utrapienie i niebezpieczeństwo dla ludzi – twierdzi Marek Chroń, helski radny, który mieszka na osiedlu położonym w bezpośrednim sąsiedztwie lasu. – Całe nasze osiedle jest już zryte. A kiedy wynoszę wieczorem śmieci i idę prawą stroną, dziki maszerują lewą… Nie widać, żeby problem miał zniknąć.
W ratuszu uważają, że winni są mieszkańcy dokarmiający zwierzęta. Pojawiły się obwieszczenia apelujące, aby tego nie robić. I przypominające, że za dokarmianie dzików można zostać ukaranym grzywną 500 zł.

– Nadleśnictwo wywiozło już od nas ponad 20 dzików – informuje Marek Dykta, sekretarz miasta Helu. – Niestety, ostatnio zwierzęta zrobiły się sprytniejsze i nie dają się umieścić w przegrodach, które ustawiono dla nich w lesie.