Kiedy: 2 sierpnia 2011

Gdzie: Karnin, lubuskie

Ofiara: postrzelone dziecko. Myśliwy strzelał do bezdomnego psa.

Źródło: https://gazetalubuska.pl/mysliwy-postrzelil-dziecko-dzis-przeslucha-go-prokurator/ar/7901898

Myśliwy postrzelił dziecko. Dziś przesłucha go prokurator

43-letni Grzegorz M., który wczoraj strzelał do psa w Karninie, a trafił 9-letniego Kamila, będzie dziś przesłuchiwany przez prokuratora. Jutro poznamy zarzuty. Za przestępstwo nieumyślnego spowodowania uszczerbku na zdrowiu i narażenie życia grożą 3 lata pozbawienia wolności.

Prokuratura w Gorzowie bada okoliczności sprawy. Z wstępnych ustaleń wynika, że mężczyzna, posiadający uprawnienie do posiadania broni myśliwskiej, na terenie swojej posesji oddał strzał w kierunku psa, bo atakował jego zwierzęta hodowlane. Pocisk ugodził w brzuch chłopca, który bawił się na sąsiedniej posesji.

Czynności prokuratury prowadzone są pod kątem spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu i zagrożenia życia postrzelonego chłopca, a także narażenia na niebezpieczeństwo drugiego z dzieci, które przebywało w tym samym miejscu. Za to przestępstwo spowodowane nieumyślnie grozi kara 3 lat pozbawienia wolności. – Prokuratura bada też sprawę pod kątem ustawy o ochronie praw zwierząt i prawa łowieckiego – mówi Dariusz Domaracki, rzecznik prokuratury w Gorzowie.

Konkretne zarzuty w tej sprawie poznamy jutro. Kamil jest po poważnej operacji. Przebywa w gorzowskim szpitalu. Jego stan jest dobry.

Przypomnijmy. Do nieszczęśliwego wypadku doszło we wtorek w podgorzowskim Karninie. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że ok. 13.00 mężczyzna celował z broni myśliwskiej do bezpańskiego psa, a trafił dziecko, które było na posesji obok. – Bawił się z kolegą w domu po skosie, ja byłam tutaj. Nic nie słyszałam. Przybiegła sąsiadka i powiedziała, co się stało. Gdy tam poszłam, syn leżał na kanapie. Był przytomny, karetka już jechała – opowiada mama dziewięciolatka. Widać, że bardzo przeżywa. Zdradzają to podpuchnięte i czerwone oczy. Chłopiec z raną brzucha trafił do szpitala w Gorzowie. Przeszedł operację. – Trwała trzy godziny, miał podziurawione jelita. Lekarze mówią, by czekać – mówi pani Arleta. Przy synku na zmianę jest ona albo mąż. Lekarz dyżurny na oddziale chirurgii dziecięcej poinformował nas, że stan chłopca jest stabilny. I że więcej na temat jego zdrowia będzie wiadomo dziś.

We wtorek policja wyjaśniała, jak mogło dojść do wypadku. Przesłuchiwano świadków i myśliwego. – Nic nie wiem. Jestem w szoku, bo z tym chłopcem był akurat mój syn – powiedział nam Arkadiusz Drapiński. Zastaliśmy go, gdy stał zafrasowany przy bramie wjazdowej na swoje podwórko. Jego żona i ojciec składali w tym czasie zeznania w gorzowskiej komendzie policji. W chwili zdarzenia pana Arkadiusza nie było w Karninie. – Nawet nie zdążyłem żony o nic wypytać. Wiem tylko, że chłopcy bawili się za domem – dodaje.

Rodzina myśliwego nie chciała z nami rozmawiać, a jego nie było. We wsi mało, kto słyszał o wypadku. – Byłam cały czas w domu, ale coś takiego! Boże! – dziwi się kobieta mieszkająca po sąsiedzku. – My do huków jesteśmy przyzwyczajeni. Jeden pan ma tu gęsi i strzela, by odstraszyć kruki i lisy. Mogłam w ogóle nie skojarzyć, że coś się stało – tłumaczy mieszkanka Karnina.
Inny sąsiad także od nas dowiaduje się o tragedii. – Pracowałem w tym czasie na polu, ale syn był w domu. Nic nie wie – mówi z przejęciem.

Ludzie we wsi opowiadają, że bezpańskich psów biega sporo. Wójt Deszczna Jacek Wójcicki potwierdza, że jest z tym problem. – Co jakiś czas mamy sygnały, że psy zagryzają kaczki, kury. W takiej sytuacji jedzie nasz hycel i wyłapuje zwierzęta. Mamy także niepisaną umowę z myśliwymi, że gdy widzą psa, który biega luzem, jest dziki i stanowi zagrożenie, to mają strzelać. To na pewno był nieszczęśliwy wypadek – mówi wójt. Zna bardzo dobrze myśliwego z Karnina. – To spokojny, opanowany, fantastyczny człowiek. Dużo działa społecznie. Jeśli miałbym wskazać kogoś porządnego, to byłby to on – podkreśla Wójcicki.