Kiedy: 2015
Gdzie: Stawy pod Nową Solą, lubuskie
Ofiara: pies Hiro
Wyrok: 4 tys. zł grzywny, 5 tys. zł nawiązki dla schroniska w Zielonej Górze, pokrycie kosztów sądowych (nieco ponad 4 tys. zł), przepadek broni oraz zakaz prowadzenia działalności łowieckiej na okres dwóch lat.
W drugiej instancji: trzy miesiące bezwzględnego więzienia i 1500 PLN zadośćuczynienia.
Wyrok prawomocny: 3 miesiące bezwględnego więzienia. 5 tys. zł nawiązki na rzecz zielonogórskiego schroniska oraz 3 tys. zł dla właścicieli psa.
„Skandalicznie niski” wyrok dla myśliwego, który bez powodu zastrzelił golden retrievera
13 tys. zł – razem z kosztami sądowymi – zapłaci myśliwy, który trzy lata temu pod Nową Solą z premedytacją i bez żadnego powodu zastrzelił ze swojej broni łagodnego golden retrievera. – Działanie oskarżonego było działaniem celowym i zasługującym na bardzo zdecydowane potępienie – stwierdził sędzia Konrad Kęsek.
Historia ze Stawów pod Nową Solą wstrząsnęła całą Polską. Rzecz wydarzyła się 6 stycznia 2015 r. Danuta Tietz, właścicielka mieszańca golden retrievera, wyszła ze swoim pupilem na spacer do lasu. Puściła go wolno, jak zawsze przy takich okazjach. Szybko maszerowała ze swoimi kijkami do nordic walkingu. – A pies, jak to pies. Czasem wybiegł do przodu, czasem został z tyłu, żeby obwąchać wszystkie drzewa. W pewnym momencie straciłam go z oczu. Na pół minuty. Wtedy usłyszałam strzał. „O, polują. Trzeba wracać do domu” – pomyślałam tylko. Zrobiłam parę kroków wstecz i zobaczyłam leżącego Hiro. Nie ruszał się. W tej samej chwili podjechał samochód, z którego wyszedł myśliwy i powiedział: „Zabiłem pani psa” – opowiadała pani Danuta „Wyborczej”.
Po chwili mężczyzna odjechał. W pościg za nim ruszyli mąż i syn pani Beaty, która opowiedziała im wszystko przez telefon. Myśliwego znaleźli pod jedną z ambon, gdzie – według nich – rozrzucał karmę dla dzików. Tłumaczył, że strzelił do psa, bo ten „biegał wokół auta i nie pozwalał mu wysiąść”. Tietzowie zadzwonili na policję.
„To był taki misiu”
– To nie był agresywny pies. Prowadzimy ośrodek jazdy konnej, przewija się u nas mnóstwo ludzi. To był pupil gości i domowników. Taki misiu, którego można pogłaskać. Nawet ludzie, którzy nie są wielkimi miłośnikami zwierząt, go uwielbiali – opowiadali „Wyborczej” państwo Tietzowie.
Myśliwy, 47-letni Jarosław U., od początku kluczył w zeznaniach. Już podczas pierwszego przesłuchania zmienił wersję wydarzeń. Nie twierdził wtedy już, że nie mógł wysiąść z auta, tylko że próbował się do niego dostać. Miał się zasłaniać bronią przed atakującym golden retrieverem, a kiedy ten nieco się oddalił, myśliwy oddał strzał, żeby psa wystraszyć, ale „niechcący trafił”. Jarosław U. sporządził listę mieszkańców okolicy, którzy mieli dowieść, że pies bywał agresywny, ale nikt tego nie potwierdził. Zdarzyło się jedynie, że czworonóg kogoś obszczekał. Pozytywną opinię o charakterze psa wydał behawiorysta.
Myśliwego pogrążyła sekcja zwłok zastrzelonego zwierzęcia. Potwierdziła, że pies mógł się znajdować nawet kilkanaście metrów od strzelającego. Co ważniejsze, udowodniła, że czworonóg w momencie oddania strzału stał tyłem do myśliwego. Dokładnie w pozycji tylno-bocznej, jak stwierdzili biegli.
Zdecydowane potępienie?
Rozstrzygnięcie w tej sprawie zapadło w piątek w Sądzie Rejonowym w Nowej Soli. Sąd uznał Jarosława U. za winnego i wymierzył mu karę w wysokości: 4 tys. zł grzywny, 5 tys. zł nawiązki dla schroniska w Zielonej Górze, pokrycie kosztów sądowych (nieco ponad 4 tys. zł), przepadek broni oraz zakaz prowadzenia działalności łowieckiej na okres dwóch lat.
Sędzia Konrad Kęsek stwierdził w uzasadnieniu, że „działanie oskarżonego było działaniem celowym i zasługującym na bardzo zdecydowane potępienie”. Decyzję argumentował tak: – Sąd wymierzył karę grzywny, uznając, że kara pozbawienia wolności z warunkowym zawieszeniem to jest kara, której w sposób efektywny się nie wykonuje. Natomiast kara grzywny to jest kara, którą trzeba wykonać. Grzywna 4 tys. zł plus nawiązka na schronisko w Zielonej Górze w kwocie 5 tys. zł oraz pokrycie kosztów postępowania, które sąd także musi brać pod uwagę – to razem stwarza dużą dolegliwość finansową dla oskarżonego i w ocenie sądu jest to kara adekwatna do tego czynu. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę poziom dochodów oskarżonego – uzasadniał wyrok sędzia Kęsek.
Wcześniej stwierdził: – Postępowanie dowodowe w ocenie sądu dało podstawę rozstrzygnięcia bez jakichkolwiek wątpliwości co do tego, że oskarżony zastrzelił psa Hiro i nie to była sytuacja, w którym oskarżony musiał się bronić. Koronnym dowodem w tej sprawie jest opinia patologa, z której wynika, że w stosunku do linii strzału pies był ustawiony w pozycji tylno-bocznej. W ocenie sądu wyklucza to przyjęcie sytuacji, że pies atakował. Pies nie atakuje tyłem, tylko frontem do człowieka, jeżeli chce człowieka zaatakować. To może wskazywać na to, że pies w ogóle poruszał się w oderwaniu od relacji z myśliwym, który mógł znajdować się w większej odległości od psa. Możliwe nawet, że ten pies mógł się cieszyć. Przecież psy się w ten sposób zachowują, kręcą się w koło – tłumaczył sędzia.
– Oczywiście, ten pies mógł się zachowywać w stosunku do różnych ludzi w różnych sytuacjach inaczej. Tak jak było opisane w toku postępowania, że kogoś tam oszczekiwał. To naturalne zachowanie psów, nawet bardzo łagodnie usposobionych. Natomiast to nie dowodzi tego, że oskarżony się bronił, bo przeczy temu dowód w postaci badania zwłok zwierzęcia – dodawał.
Animalsi: Wyrok skandalicznie niski
Wymiar kary wydaje się zupełnie oderwany od uzasadnienia wyroku, bo ten streścić przecież można w stwierdzeniu, że myśliwy bez żadnego powodu i z zimną premedytacją zastrzelił mieszańca golden retrievera – oceniają animalsi.
– Dużo pracy naszej, nowosolskiej policji i prokuratury, a tu znowu ściana i wyrok grzywny – komentuje Bartosz Krieger z Biura Ochrony Zwierząt, które prowadziło sprawę jako oskarżyciel posiłkowy. – Cieszy brak wątpliwości co do winy oskarżonego, ale zakaz łowiectwa myśliwy powinien dostać dożywotni. Karę finansową można łatwo ominąć, zwłaszcza przy niskich dochodach. Składa się wtedy wniosek o odpracowanie kwoty w ramach prac społecznych – wyjaśnia Krieger.
Dodaje, że kara jest skandalicznie niska, biorąc pod uwagę to, że myśliwy przez cały proces nie wyraził skruchy, nie składał wyjaśnień (poza pierwszym przesłuchaniem w prokuraturze) i nie przeprosił właścicieli Hiro. – Sąd powinien uwzględnić prewencję ogólną. Mamy tu do czynienia ze specyficznym środowiskiem myśliwych. Wysoka, bezwzględna kara odstraszyłaby ewentualnych następców oskarżonego – mówi Krieger.
Stracili przyjaciela
Waldemar i Danuta Tietzowie, właściciele zastrzelonego Hiro, są jednak zadowoleni, że Jarosław U. w ogóle został uznany za winnego. – Wszyscy wiemy, jak to wygląda. W Polsce takie sprawy najczęściej kończą się zamieceniem pod dywan. Cieszymy się, że jest kara, jakakolwiek by była. Dużo nas to kosztowało zdrowia, przede wszystkim psychicznego, a życia naszemu ukochanemu pieskowi nikt nie zwróci – mówią mieszkańcy Stawów.
Wokół swojej posesji otoczonej lasem Tietzowie mają kilka hektarów działki. Obawiają się jednak, że już nigdy nie wezmą do domu psa. – To są idealne warunki dla szczęśliwego zwierzęcia. Ja nie będę psa na łańcuchu trzymał. Ale co, jeśli znowu jakiś zwyrodnialec nam go zastrzeli? – tłumaczy Waldemar Tietz.
Wyrok jest nieprawomocny. Z informacji „Wyborczej” wynika, że obie strony będą apelować do Sądu Okręgowego.
Kodeks Karny za zabicie zwierzęcia przewiduje karę do dwóch lat więzienia. Jarosławowi U. w tej sprawie nie zarzucono szczególnego okrucieństwa.
Źródło: https://gazetalubuska.pl/mysliwy-zastrzelil-psa-za-to-ze-biegal-i-szczekal/ar/7475509
Żródło: https://zielonagora-nowasol.regionalna.pl/ps-58087-to-byla-egzekucja/
To była egzekucja
Myśliwy, który zastrzelił psa Hiro został skazany na trzy miesiące bezwzględnego więzienia. Adwokat zapowiada kasację.
Sprawa zaczęła się w styczniu 2015 roku. To wtedy 47-letni myśliwy z Lubięcina zastrzelił na polowaniu golden retrievera o imieniu Hiro. Pies należał do Waldemara i Danuty Tietz, którzy w Stawach prowadzą gospodarstwo agroturystyczne. Pani Danuta była z psem na spacerze. Hiro zniknął jej na chwilę z oczu. Wtedy usłyszała huk. Gdy myśliwy przejeżdżał obok niej miał powiedzieć: „zabiłem pani psa”. Sprawę zgłosiła prokuraturze, a ta postawiła zarzuty. W kwietniu 2016 r. przed Sądem Rejonowym w Nowej Soli ruszył proces. Myśliwy od początku twierdził, że strzelał w samoobronie. Sąd nie dał mu wiary, bo sekcja zwłok psa wykazała, że strzał mógł być oddany nawet z 6 metrów i to w momencie, gdy Hiro był obrócony tyłem do strzelca. Wyrok to 4 tys. zł grzywny, 5 tys. zł nawiązki dla schroniska, pokrycie kosztów sądowych przepadek broni oraz zakaz polowań na dwa lata.
Zastrzelił członka rodziny
Do Sądu Okręgowego w Zielonej Górze odwołała się zarówno nowosolska prokuratura, jak i obrońca skazanego. W środę (24.10.) zapadł wyrok. Sędzia Dariusz Maj zaostrzył rozstrzygnięcie. Skazał myśliwego na trzy miesiące bezwzględnego więzienia i zasądził 1500 zł jako zadośćuczynienie dla właścicieli psa. Ocenił, że oskarżony działał umyślnie.
– Z zimną krwią zastrzelił psa, który w żaden sposób go nie skrzywdził. To była egzekucja zwierzęcia, a nie działanie podjęte w obronie własnej. W ocenie sądu motywacja oskarżonego zasługuje na potępienie, strzelił on bowiem bez powodu, gdyż po prostu mógł to zrobić, a jako myśliwy powinien szczególnie wykazywać się troską o dobro zwierząt. Poza tym nie okazał skruchy, nie przeprosił pokrzywdzonych, którzy stracili wieloletniego towarzysza, psa, którego traktowali jak członka rodziny i kochali, nie podjął kroków zmierzających do naprawienia szkody – tłumaczy Diana Książek-Pęciak, Rzecznik Sądu Okręgowego w Zielonej Górze. Oprócz poprzedniej niekaralności sąd nie wiedział żadnej innej okoliczności łagodzącej.
Idę z tym do Sądu Najwyższego
– Sami jesteśmy zdziwieni tym wyrokiem. Od początku mówiliśmy, że nie zależało nam na tym, żeby sprawca trafił do więzienia. Chcieliśmy tylko sprawiedliwości dla Hiro, żeby sąd uznał go winnym i dał grzywnę – mówi Waldemar Tietz.
Piotr Haładuda, obrońca myśliwego mówi, że wyrok jest kuriozalny: – Nie spotkałem się jeszcze z taką sytuacją, że ojca dwójki dzieci, niekaranego, wsadza się do więzienia za to, że zastrzelił psa w przypadkowej sytuacji. Znam sprawy, gdzie sprawcy bestialsko znęcali się nad zwierzętami i byli karani pracami społecznie-użytecznymi. Dlatego składam kasację do Sądu Najwyższego – zapowiada P. Haładuda.
Mariusz Pojnar
Jarosław U., skazany myśliwy z Lubięcina, pójdzie do więzienia na trzy miesiące. Po blisko czterech latach sprawca śmierci Hira został ukarany prawomocnym wyrokiem
Pierwszy wyrok w tej sprawie zapadł pod koniec zeszłego roku w Sądzie Rejonowym w Nowej Soli. Myśliwy usłyszał wtedy wyrok skazujący – 4 tys. zł grzywny, 5 tys. zł nawiązki dla schroniska w Zielonej Górze, pokrycie kosztów sądowych (nieco ponad 4 tys. zł), przepadek broni oraz zakaz prowadzenia działalności łowieckiej na okres dwóch lat.
Sąd nie miał żadnych wątpliwości co do winy Jarosława U.
– Postępowanie dowodowe dało podstawę rozstrzygnięcia bez jakichkolwiek wątpliwości co do tego, że oskarżony zastrzelił psa Hiro i nie była to sytuacja, w której oskarżony musiał się bronić – uzasadnił tamten wyrok sędzia Konrad Kęsek, który orzekał w tej sprawie.
W uzasadnieniu wskazał, że koronnym dowodem była opinia patologa, z której wynikało, że w stosunku do linii strzału pies był ustawiony w pozycji tylno-bocznej.
– W ocenie sądu wyklucza to przyjęcie sytuacji, że pies atakował. Pies nie atakuje tyłem, tylko frontem do człowieka, jeżeli faktycznie chce zaatakować. To może wskazywać na to, że pies w ogóle poruszał się w oderwaniu od relacji z myśliwym, który mógł znajdować się w większej odległości od psa – tłumaczył sędzia Kęsek w ustnym uzasadnieniu do wyroku.
Po wyjściu z sali sądowej poprosiłem o komentarz Jarosława U., ale ten nie chciał rozmawiać o wyroku.
Wtedy, na gorąco, skomentował go Waldemar Tietz, który stracił Hira po strzale myśliwego z Lubięcina. – Nie wiem, czy nie jest to wyrok precedensowy w skali kraju, bo sprawy tego typu kończyły się do tej pory najczęściej niczym. W tym sensie można być usatysfakcjonowanym, ale jednocześnie wydaje się, że kara mogła być bardziej surowa – komentował dla „TK” na korytarzu sądowym W. Tietz.
Od tamtego wyroku odwołały się obie strony.
Sprawę na przestrzeni ostatnich miesięcy zbadał sąd drugiej instancji w Zielonej Górze. I finalnie zaostrzył wyrok dla myśliwego.
Skazany nie zapłaci grzywny, ale na trzy miesiące pójdzie do więzienia. Zapłaci też 5 tys. zł nawiązki na rzecz zielonogórskiego schroniska oraz 3 tys. zł dla właścicieli psa.
Wyrok jest prawomocny.
Źródło: https://strajk.eu/jest-wyrok-dla-mysliwego-ktory-zastrzelil-psa-to-kara-bezwzglednego-wiezienia/