Kiedy: 27 lutego 2017

Gdzie: okolice wsi Kłoda, dolnośląskie

Ofiary: Edward Kołtyś

Wyrok: Sprawca skazany na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata i 10 000 PLN nawiązki.

Źródła:

https://gazetalubuska.pl/tragedia-na-polowaniu-mysliwy-postrzelil-czlowieka-we-wsi-kloda/ar/11835534

Tragedia na polowaniu. Myśliwy postrzelił człowieka we wsi Kłoda

Tragedia wydarzyła się w okolicach wsi Kłoda w powiecie głogowskim. Myśliwy postrzelił człowieka. Myślał, że strzelał do dzika. 63-letni mężczyzna trafił do szpitala. Tam, mimo starań lekarzy, zmarł. Sprawę bada policja.

Do tragedii doszło w poniedziałek, 27 lutego, wieczorem. – Około godziny 20.00 w czasie polowania doszło do postrzelenia mężczyzny – mówi Łukasz Szuwikowski z Komendy Powiatowej Policji w Głogowie. W rejonie miejsca, skąd oddano strzał, znajdowało się dwóch mężczyzn: 29 i 37 latek. To 29-letni myśliwy oddał strzał. Drogą przechodził mężczyzna, który został trafiony z broni myśliwskiej. Postrzelony 63-latek trafił do szpitala, tam przeszedł operację. Niestety, mimo wysiłków lekarzy, mężczyzna zmarł.

– Na miejscu zdarzenia przeprowadziliśmy czynności procesowe, dokonano oględzin miejsca, w którym doszło do postrzelenia, zabezpieczono też broń, z której padł strzał. 29-letni mężczyzna został przesłuchany, a po przesłuchaniu zwolniony do domu – mówi Ł. Szuwikowski. 29-latek tłumaczył policjantom, że był przekonany, iż strzela do dzika.

Godzina 14.00. Byliśmy we wsi Kłoda. Rodzina zmarłego i mieszkańcy przysiółka są wielkim szoku. Rozmawialiśmy z kolegą zabitego. – To był mój najlepszy przyjaciel – powiedział nam Zenon Twardy.

Jak dowiedzieliśmy się, do szpitala postrzelonego w tamtym momencie zawiózł 29-letni myśliwy, który strzelał.

https://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/wroclaw/mysliwy-postrzelil-czlowieka-pomylil-czlowieka-z-dzikiem/w9t2k9f?utm_source=www.fakt.pl_viasg_fakt_viasg&utm_medium=referal&utm_campaign=leo_automatic&srcc=ucs&utm_v=2

WYROK W SPRAWIE:

https://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/wroclaw/slocwina-lagodny-wyrok-dla-mysliwego-ktory-zabil-czlowieka-zamiast-dzika/4g4cqhe

Nocne polowanie zakończyło się tragedią. 26-letni Bartosz R. Obserwował swój cel przez ok. 15 minut. Najpierw przez lornetkę, później przez lunetę. Mimo to oddał strzał. 63-letni Edward Kołtyś został trafiony w lewą stronę piersi. W ostatnich słowach błagał, by zabrać go do domu. Nie przeżył. We wtorek zapadł wyrok. Zaskakująco łagodny.

Do tej tragedii doszło 27 lutego tego roku, ok. 20.00, a więc mocno po zmroku. Dwóch myśliwych wybrało się na nocne polowanie w gminie Żukowice (woj. dolnośląskie). W pewnym momencie mężczyźni rozdzielili się. 26-letni myśliwy, Bartosz R. obserwował swój cel przez około 15 minut. Najpierw przez lornetkę, a później przez lunetę przypiętą do broni. Mimo to był pewien, że strzela do zwierzęcia. Tak jednak nie było.

Trafił nie dzika, ale dorosłego mężczyznę, mieszkańca pobliskiej Słoćwiny. Kula trafiła go w lewą stronę klatki piersiowej. Myśliwy natychmiast wezwał karetkę, a jego kolega starał się zatamować krwawienie. 63-letni Edward Kołtyś trafił na stół operacyjny, ale mimo wysiłków lekarzy zmarł. – Nie chciałem tego, co się stało. Bardzo mi przykro. Przepraszam – przekonywał Bartosz R. w czasie rozprawy. Twierdził, że do pomyłki doszło, ponieważ mężczyzna poruszał się na czworakach. Sąd nie dał temu wiary.

We wtorek, 17 października zapadł wyrok. – Bartosz R. oddał strzał do nierozpoznanego celu, w wyniku czego nieumyślnie postrzelił Edwarda Kołtysia ze sztucera w lewą stronę klatki piersiowej. W wyniku obrażeń ciała postrzelony zmarł – mówi sędzia Andrzej Molisak. – Sąd uznał Bartosza R. za winnego zarzucanego czynu – podkreśla. 26-latek został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata. Ma też zapłacić wdowie 10 tysięcy złotych nawiązki.

Jak wyjaśnia sędzia, wina nieumyślna może być efektem niedbalstwa lub lekkomyślności. W tym przypadku Bartosz R. nie zachował należytej ostrożności, chociaż jest doświadczonym myśliwym. Wielokrotnie brał udział w polowaniach na dziki, również w tym miejscu. Potwierdził też, że zna wymogi prawa łowieckiego i był należycie wyposażony do nocnego polowania. Miał broń myśliwską z celownikiem optycznym, lornetkę i latarkę.

Mimo to strzelił do człowieka, który znajdował się na odkrytym terenie i jego widoczność nie budziła żadnych wątpliwości nawet w nocy. Kiełkujące na polu zboże miało zaledwie 5 cm. – Nie ma żadnej wątpliwości, że postać pokrzywdzonego nie była w żadnej sposób przysłonięta. W monecie strzału był on zwrócony twarzą do strzelającego – podkreśla sędzia Molisak. – Gdyby oskarżony dokładniej korzystał z urządzeń optycznych, z odległości ok. 125 metrów bez wątpienia rozpoznałby twarz człowieka, a nie zwierza – dodaje. Sąd uznał, że kara jest adekwatna do winy oskarżonego, który nie był dotychczas karany. Bartosz R. przeprosił też rodzinę i zadeklarował pomoc wdowie.

Wyrok na razie nie jest prawomocny. – Musimy dokonać oceny wyroku i wówczas zdecydujemy, czy odwołać się – mówi prokurator Marek Wójcik. – Kara jest niższa niż proponowaliśmy. Została jednak stwierdzona wina, a na tym nam najbardziej zależało – dodaje. Irena Kołtys, żona zastrzelonego mężczyzny powiedziała w rozmowie z Fakt24, że jeszcze nie podjęła decyzji, czy odwoła się od wyroku.

Źródło: https://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/wroclaw/slocwina-apelacja-mysliwego-z-glogowa-zastrzelil-czlowieka-dostal-niski-wyrok/z9bed9n

Myśliwy zastrzelił jej męża. „Boję się wychodzić z domu”

Nocne polowanie w lasach gminy Żukowice (woj. dolnośląskie) zakończyło się rodzinnym dramatem. 26-letni myśliwy zastrzelił mieszkańca pobliskiej Słoćwiny. Pan Edward w swoich ostatnich chwilach błagał o zabranie do domu, do ukochanej żony. Od tragedii minął prawie rok. Pani Irena jest zszokowana wyrokiem, który został podtrzymany przez sąd apelacyjny. „Za psa dostaje się więcej” – mówi rozżalona.

Do tej tragedii doszło 27 lutego ubiegłego roku, ok. 20.00. Dwóch myśliwych wybrało się na wspólne nocne polowanie w gminie Żukowice (woj. dolnośląskie). W pewnym momencie jednak rozdzielili się. Bartosz R. (26 l.) wypatrzył swój cel z ambony myśliwskiej. Obserwował go przez około 15 minut za pomocą specjalistycznego sprzętu. Mimo to był pewien, że strzela do zwierzęcia. Mylił się.

64-letni Edward Kołtyś, mieszkaniec pobliskiej Słoćwiny został postrzelony w lewą stronę klatki piersiowej. Leżąc na ziemi w powiększającej się kałuży krwi 64-latek błagał, żeby go zabrać do domu. Mimo szybkiej pomocy myśliwych i wezwanego na pomoc pogotowia, mężczyzny nie udało się uratować. – Nie chciałem tego, co się stało. Bardzo mi przykro – mówił Bartosz R. w czasie rozprawy. Twierdził, że zastrzelony mężczyzna poruszał się na czworakach. Sąd jednak w to nie uwierzył. 17 października ubiegłego roku skazał 26-latka na rok więzienia w zawieszeniu na 3 lata oraz na zapłatę 10 tysięcy złotych nawiązki na rzecz wdowy.

Apelację rozpatrywał we wtorek, 13 lutego sąd okręgowy w Legnicy. W sprawie orzekał sam prezes sądu. Prokurator, podobnie jak żona ofiary, domagała się dla Bartosza R. 2 lat więzienia. Przypomniała, że zgodnie z rozporządzeniem ministerstwa środowiska, jeśli myśliwy nie jest pewny w stu procentach pewny, że oddaje strzał do zwierzyny łownej, to takiego strzału nie wolno mu oddać. – Pasja jednego człowieka, myśliwego nie może w żaden sposób narażać na niebezpieczeństwo innych użytkowników pól, lasów, czy łąk – mówiła w czasie rozprawy prokurator Bożena Ławrowska.

Z kolei obrońca 26-latka wniósł o uniewinnienie jego klienta. – Uznając oskarżonego za winnego, sąd rejonowy w Głogowie uznał, że mógł on przewidzieć, że może swoim strzałem spowodować śmierć człowieka. Tym samym sąd poczynił błędne ustalenia – mówił w czasie rozprawy apelacyjnej. I przypominał, że według ustaleń biegłego strzał został oddany na wysokości 116 centymetrów, a 64-latek znajdował się w pozycji pochylonej. – Oskarżony nie miał obiektywnej możliwości zobaczenia postaci ludzkiej – podkreślił adwokat. 

Sąd okręgowy podtrzymał zaskarżony wyrok. – Zdaniem sądu wniesione apelacje nie zasługiwały na uwzględnienie. Sąd pierwszej instancji poczynił prawidłowe ustalenia faktyczne i dokonał prawidłowej oceny zachowania oskarżonego – mówił sędzia Paweł Pratkowiecki. Przypomniał, że oskarżony przez własną lekkomyślność dokonał błędnego rozpoznania celu. – Jest niemożliwe, aby obserwując z niewielkiej odległości osobę przez 15 minut, pozostawać cały czas w przekonaniu, że się widzi dzika – podkreślił sędzia. Szczególnie, że wszystko działo się na płaskim polu uprawnym, które nie było zarośnięte wysoką uprawą. A dziki o wysokości 116, czy 120 cm raczej się nie zdarzają. Oskarżony nie był jednak dotąd karany i prezentował nienaganną postawę życiową. Stąd m.in. wynika warunkowe zawieszenie kary.

Wyrok jest prawomocny. Nie wiadomo, czy strony będą się zwracać do Sądu Najwyższego o kasację. Żona ofiary, Irena Kołtyś nie jest jednak zadowolona z wyroku. – Za psa się więcej dostaje, jak za człowieka. Myślałam, że ten wyrok będzie inny – mówi rozżalona 61-latka. – W miejscu gdzie doszło do tragicznych zdarzeń nadal polują myśliwi o zmierzchu. Codziennie słychać strzelanie. Są bezkarni, rzadko zapada wyrok skazujący. Boję się wychodzić wieczorem z domu – mówi w rozmowie z Fakt24. Jej córka po ogłoszeniu wyroku wyszła z sali zdenerwowana, ze łzami w oczach.