Kiedy: 4 maja 2019

Gdzie: Dubica, lubelskie

Ofiara: Luna, suka rasy owczarek niemiecki

Wyrok: W listopadzie 2019 myśliwy odwołał się od wyroku nakazowego. 17 grudnia 2019 rozpoczął się proces.

Źródło: https://www.dziennikwschodni.pl/biala-podlaska/spacer-z-psami-zamienil-sie-w-koszmar-jeden-z-jej-owczarkow-dostal-kula-prosto-w-glowe,n,1000253228.html

Spacer z psami zamienił się w koszmar. Jeden z jej owczarków dostał kulą prosto w głowę

Ewa Burda

57-letni myśliwy, który w maju zastrzelił rasowego psa mieszkanki Dubicy (gmina Wisznice) został skazany wyrokiem nakazowym przez Sąd Rejonowy w Białej Podlaskiej na rok ograniczenia wolności.

4 maja Anna Czeczot wybrała się ze swoimi trzema psami na spacer. Psiaki pobiegły przed nią i nagle właścicielka usłyszała strzał.  Na środku pola zobaczyła leżącego owczarka niemieckiego – Lunę. W odległości ok. 70 metrów od psa stał mężczyzna.

– Kiedy mnie zobaczył, chwilę się zawahał, a potem zaczął wycofywać się w kierunku samochodu – relacjonowała nam po tym zdarzeniu Anna Czeczot. Kobieta była w szoku, machała do mężczyzny, by się zatrzymał, ale on odjechał w stronę Wisznic.

Właścicielka podbiegła do Luny, ale pies już nie żył. Dostał kulą prosto w głowę.

Sprawa trafiła do Prokuratury Rejonowej w Parczewie. 57-letni myśliwy został przesłuchany i przyznał się do winy. Prokuratura oskarżyła go o zastrzelenie rasowego psa przy użyciu broni myśliwskiej. A 18 października Sąd Rejonowy wydał w tej sprawie wyrok nakazowy w oparciu m.in. o ustawę o ochronie zwierząt. Sędzia Marta Załęska orzekła, że mężczyzna jest winny zastrzelenia psa i skazała go na rok ograniczenia wolności oraz wymierzyła 20 godzin w miesiącu prac społecznych. Poza tym, sąd zobowiązał oskarżonego do wpłaty 2 tys. zł nawiązki na rzecz stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt „Azyl” z Białej Podlaskiej. Jak dotąd do sądu, nie wpłynęło odwołanie oskarżonego. Jeżeli takie wpłynie, to dojdzie do rozprawy.

O tym wyroku właścicielka dowiedziała się od nas. – Jeśli wyrok będzie faktycznie taki, to mnie to satysfakcjonuje i mam nadzieję, że da on do myślenia innym myśliwym i ich przełożonym, kogo przyjmują do tej organizacji i czy nie należy zrobić selekcji. Ja chcę czuć się bezpiecznie spacerując po łąkach – przyznaje Czeczot, która od początku uważała, że mężczyzna zrobił to z premedytacją. Jej owczarek był psem z rodowodem. Dodaje, że szerzej odniesie się do sprawy gdy otrzyma oficjalną informację o wyroku.

Myśliwy należał do koła Szarak 51 w Wisznicach. Polski Związek Łowiecki odsyła nas do okręgu w Białej Podlaskiej. – Do tej pory nie podejmowaliśmy żadnych kroków wobec tego myśliwego, bo nie było wyroku – komentuje Roman Laszuk, łowczy okręgowy. – Nie było pewności czy jest on winny, czy nie. Niesprawiedliwie byśmy osądzali. Gdy dostaniemy informacje z sądu, przekażemy je do Okręgowego Rzecznika Dyscyplinarnego i zgodnie z prawem sprawa będzie rozpoznana – zapewnia Laszuk. Po rozpoznaniu przez rzecznika, sprawą zajmuje się też sąd łowiecki.

Od początku sprawą interesowała się organizacja Ludzie Przeciw Myśliwym, która chciała w tej sprawie występować jako strona pokrzywdzona oraz jako oskarżyciel posiłkowy. Organizacja optowała za maksymalnym wymiarem kary dla myśliwego, to jest za 3 latami ograniczenia wolności. – Chcemy by surowy wyrok w tej sprawie odstraszył innych myśliwych, którzy zabijają psy i koty i spełnił rolę normotwórczą. W naszej opinii sprawca powinien zostać skazany na karę bezwzględnego pozbawienia wolności i trafić do więzienia – uważa przedstawiciel tej organizacji.

Skontaktowaliśmy się z kołem Szarak 51, ale jego przedstawiciel nie chciał nam przekazać kontaktu myśliwego, który zastrzelił psa. – Jego adwokat doradził mu, żeby nie udzielał komentarzy do czasu zakończenia sprawy – usłyszeliśmy.

Źródło: https://www.dziennikwschodni.pl/biala-podlaska/wyszla-z-psem-na-spacer-mysliwy-go-zastrzelil-odwolal-sie-od-wyroku,n,1000254154.html

Myśliwy, który w maju zastrzelił rasowego psa mieszkanki Dubicy, odwołał się od wyroku nakazowego. To oznacza rozprawę sądową.

18 października Sąd Rejonowy wydał w tej sprawie wyrok nakazowy w oparciu m.in. o ustawę o ochronie zwierząt. Sędzia Marta Załęska orzekła, że mężczyzna jest winny zastrzelenia psa i skazała go na rok ograniczenia wolności oraz wymierzyła 20 godzin w miesiącu prac społecznych.

Sąd zobowiązał też oskarżonego do wpłaty 2 tys. zł nawiązki na rzecz stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt „Azyl” z Białej Podlaskiej. Jednak 31 października 57-letni myśliwy wniósł sprzeciw.

– Nie wyznaczono jeszcze terminu rozprawy – zaznacza Magdalena Dobosz z biura prasowego Sądu Okręgowego w Lublinie.

Przypomnijmy, że 4 maja Anna Czeczot z Dubicy (gm. Wisznice) wybrała się ze swoimi trzema psami na spacer. Psiaki pobiegły przed nią i w pewnym momencie właścicielka usłyszała strzał. Na środku pola zobaczyła leżącego owczarka niemieckiego – Lunę. W odległości ok. 70 metrów od psa stał mężczyzna. Kiedy zobaczył panią Annę, zaczął się wycofywać w kierunku samochodu, po czym odjechał, choć kobieta chciała, by się zatrzymał. Podbiegła do Luny, ale pies już nie żył. Dostał kulą prosto w głowę.

Sprawa trafiła do Prokuratury Rejonowej w Parczewie. Myśliwy został przesłuchany i przyznał się do winy. Prokuratura oskarżyła go o zastrzelenie rasowego psa przy użyciu broni myśliwskiej.

Pani Anna uważa, że mężczyzna zrobił to z premedytacją. Jej owczarek był psem z rodowodem. – Chcę doprowadzić do wymierzenia słusznej kary. Tak, aby dało to do myślenia innym myśliwym i ich przełożonym. Niech zastanowią się, kogo przyjmują do swojej organizacji i czy nie należy zrobić selekcji. Ja chcę czuć się bezpiecznie spacerując po łąkach – podkreśla właścicielka Luny. 

Źródło: https://www.farmer.pl/fakty/polska/mysliwy-zastrzelil-psa-ktory-spacerowal-z-wlascicielka,85671.html

Źródło: https://www.dziennikwschodni.pl/biala-podlaska/mysliwy-zastrzelil-psa-pani-anny-w-sadzie-tlumaczy-ze-pomylil-go-z-dzikiem,n,1000256917.html?fbclid=IwAR3dx2NbWgl6_bKx7hEyIchN3_-2jhPtTagn6KiP_iUNwAa2Ou1_Bq4ejNA

Wybrała się z psami na spacer, Luna zginęła od strzału. Myśliwy teraz twierdzi, że pomylił psa z dzikiem

Myślałem, że to dzik – tak tłumaczy zastrzelenie rasowego psa mieszkanki Dubicy myśliwy, która stanął przed sądem. – Chciałabym aby ten człowiek stracił uprawnienia myśliwskie – podkreśla z kolei Anna Czeczot, właścicielka zastrzelonego owczarka niemieckiego.

We wtorek w Sądzie Rejonowym w Białej Podlaskiej ruszył proces Stanisława A., którego prokuratura oskarżyła o zastrzelenie rasowego psa przy użyciu broni myśliwskiej. Mężczyzna nie przyznaje się do winy. A jego adwokat Stanisław Gerlach broniąc go, tłumaczy, że myśliwy był przekonany że to dzik.

– To był duży pies, mocno zbudowany w kłębie – zaznacza Gerlach. – Właścicielka nie powinna wypuszczać go bez smyczy i bez kagańca. Teren był objęty wirusem ASF. Poza tym, jest uchwała rady gminy Wisznice, która zakazuje właścicielom puszczania dużych psów bez smyczy – podkreśla adwokat.

Wróćmy do 4 maja. Anna Czeczot wybrała się wówczas ze swoimi trzema psami na spacer. Psiaki pobiegły przed nią i w pewnym momencie właścicielka usłyszała strzał. Na środku pola zobaczyła leżącego owczarka niemieckiego – Lunę. W odległości ok. 70 metrów od psa stał mężczyzna. Kiedy zobaczył panią Annę, zaczął się wycofywać w kierunku samochodu, po czym odjechał, choć kobieta krzyczała, by się zatrzymał. Podbiegła do Luny, ale pies już nie żył. Kula przebiła czaszkę na wylot.

– Oczekuję sprawiedliwej kary, chciałabym aby ten człowiek stracił uprawnienia myśliwskie. To co się stało, świadczy o jego niekompetencji. A w związku z tym że był to pies z rodowodem, będę domagała się też zadośćuczynienia – podkreśla pani Anna.

Co prawda, w październiku Sąd Rejonowy wydał w tej sprawie wyrok nakazowy i m.in. skazał mężczyznę go na rok ograniczenia wolności oraz wymierzył 20 godzin w miesiącu prac społecznych, ale Stanisław A. od wyroku się odwołał. – Nie wierzymy, że myśliwy z 30-letnim stażem nie odróżnił psa od dzika – zaznacza adwokat Sebastian Śniosek, pełnomocnik pokrzywdzonej. – Poza tym, brak jest informacji o obwodach kół łowieckich i polowaniach. Nawet w urzędzie gminy nie ma ogólnodostępnych informacji – podkreśla Śniosek. Dubica, gdzie został zastrzelony pies należy do obwodu łowieckiego koła Szarak 51.

Z przywołanych przez sędziego Piotra Marczyńskiego wcześniejszych wyjaśnień Stanisława A. wynika, że mężczyzna wybrał sie tego dnia z bratem do lasu, aby upolować dzika. „Byłem przekonany, że to dzik. Nie widziałem tam nikogo. Dopiero później zobaczyłem kobietę i zorientowałem się, że to mógł być pies. Przestraszyłem się i odjechałem” – przytoczył sędzia.

Jednocześnie, myśliwy przyznał, że obwody łowieckie z reguły nie są oznaczane, a jedynie ich granice. – Gdybym wiedziała, że to teren obwodu łowieckiego i odbywa się tam polowanie, nie poszłabym na spacer – przyznaje pani Anna, dodając że nigdy wcześniej z taką sytuacją sie nie spotkała. – A chodziłam na spacery z Luną ponad rok – zaznacza.

Właścicielka nie zgadza się z tym, że nie powinna spuszczać Luny. – W miejscach gdzie pies nie stanowi zagrożenia i jeżeli reaguje na przywołanie, to mam prawo go spuszczać. A to było takie miejsce, łąki i pola dookoła. Domów nie było w pobliżu. Poza tym Luna była łagodna, wychowana z dziećmi – przekonuje właścicielka.

Na kolejnej rozprawie w styczniu mają zeznawać kolejni świadkowie. Pani Anna Czeczot ma już kolejnego owczarka, ale przyznaje, że nie chodzi już na spacery w tamto miejsce.