Kiedy: 12.10.2014
Gdzie: Małyszyn, lubuskie
Ofiara: postrzelony myśliwy
Myśliwy postrzelił kolegę. Ranny jest w szpitalu, strzelający – w komendzie
– Zgłoszenie dostaliśmy o 21.15 ze szpitala. Lekarze zgłosili u przywiezionego na oddział mężczyzny ranę postrzałową brzucha – powiedział nam rzecznik lubuskiej policji Sławomir Konieczny.
Strzelającym był 61-latek. Postrzelonym – jego 43-letni kolega. Do zdarzenia miało dojść po 20.00 w okolicy podgorzowskiego Małyszyna podczas polowania. – Sprawdzamy tę wersję, 61-latek jest przesłuchiwany – mówi „GL” rzecznik policji Sławomir Konieczny.
Ranny ma m.in. ranę brzucha, ale jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Do zdarzenia doszło w poniedziałek wieczorem na łące w okolicach Małyszyna, na obrzeżach Gorzowa Wielkopolskiego. Postrzelonego mężczyznę odwieziono do szpitala. Ma obrażenia ręki, kula trafiła też w okolice brzucha – dowiedziała się „Wyborcza”.Mężczyźni (obaj najprawdopodobniej są myśliwymi) razem polowali na dziki. Policja dopiero ustala, w jakich okolicznościach doszło do wystrzału z broni, najpewniej ze sztucera myśliwskiego.
– Do zdarzenia doszło ok. godz. 20.30. My o sprawie dowiedzieliśmy się po godz. 21, po telefonie ze szpitala – mówi portalowi Gorzow.gazeta.pl Sławomir Konieczny, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wlkp.
Wiadomo, że już po pechowym wystrzale (tej wersji na razie trzymają się policjanci) 61-letni mężczyzna przywiózł swojego ok. 40-letniego kompana jeepem do krzyżówki polnej drogi z ulicą Szczecińską i tam czekał na pogotowie ratunkowe.
Postrzelony w brzuch i rękę mężczyzna został przewieziony na Szpitalny Oddział Ratunkowy. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, w szpitalu był przytomny, rozmawiał z lekarzami. Wieczorem był operowany.
61-latek, który strzelał, został zatrzymany przez policję do wyjaśnienia sprawy (może pozostać do dyspozycji mundurowych nawet przez 48 godzin). – Musimy tę sprawę dokładnie zbadać – zaznacza Konieczny.
Policjanci będą ustalać, gdzie mężczyźni polowali, z jakiej broni padł strzał, czy 61-latek miał pozwolenie na broń i czy był trzeźwy.
Myśliwych dwóch na dziki polowało. Sztucer Leonarda K. nagle wystrzelił…
42-letni Tomasz miał dużo szczęścia. Razem z kolegą Leonardem w poniedziałkowy wieczór polowali na dziki pod Gorzowem. Gdy byli na łące w okolicach Małyszyna, myśliwski sztucer 61-latka nagle wystrzelił. Jego młodszy kolega dostał odłamkami m.in. w brzuch. Szybko trafił na stół operacyjny. Sprawca całego zamieszania niebawem może usłyszeć zarzuty.
O sprawie informowaliśmy jako pierwsi na portalu Gorzow.gazeta.pl już w poniedziałek wieczorem. 61-letni gorzowianin Leonard K. polował na dziki razem z innym myśliwym 42-letnim Tomaszem. Przyczaili się na łące w okolicach Małyszyna, wzdłuż trasy S3 na obrzeżach Gorzowa Wielkopolskiego.
Tomasz miał szczęście
Jak ustaliliśmy, broń starszego mężczyzny wystrzeliła ok. godz. 20.35. Gdy zorientował się, że trafił kolegę, szybko wezwał pogotowie ratunkowe i polną drogą dojechał do ulicy Szczecińskiej. Tomasz był przytomny, miał rany brzucha i uraz kciuka. Karetka odwiozła go do szpitala. Od razu trafił na stół operacyjny. Jego życiu nic nie grozi.
42-latek miał dużo szczęścia. Gdyby sięgnęła go kula ze sztucera, nie miałby praktycznie żadnych szans na przeżycie. Myśliwski sztucer ma pięć razy większą siłę rażenia niż kałasznikow. Kula wręcz rozszarpuje narządy wewnętrzne.
Tomasz dostał odłamkiem kuli, która zrykoszetowała. Można przypuszczać, że był to niekontrolowany wystrzał (najprawdopodobniej w ziemię) i po prostu nieszczęśliwy wypadek. Właśnie pod tym kątem policja prowadzi śledztwo w tej sprawie. Postępowanie nadzoruje Prokuratura Rejonowa w Gorzowie.
– O zdarzeniu dowiedzieliśmy się o godz. 21.15. Personel szpitala nas poinformował – mówi Sławomir Konieczny, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie.
Leonard ma problem
Leonard K. (to gorzowski przedsiębiorca) czekał na policjantów przy swoim terenowym aucie nieopodal miejsca zdarzenia. Wszystko dokładnie wyjaśniał. Wsiadł też do radiowozu, pokazał funkcjonariuszom, gdzie doszło do tego wypadku.
Obaj myśliwi byli trzeźwi.
K. został przewieziony na komendę. Po przesłuchaniu nie został zatrzymany. Nie oznacza to jednak, że nie usłyszy zarzutów. Jest podejrzewany o nieumyślne spowodowanie uszczerbku na zdrowiu. Kodeks karny przewiduje za to karę do trzech lat więzienia.
– Najpierw musimy przesłuchać postrzelonego mężczyznę, bo jest on jedynym świadkiem tego zdarzenia. Porozmawiamy z nim dopiero wtedy, gdy pozwolą nam na to lekarze. Przy kwalifikacji zdarzenia istotna będzie też opinia biegłego, który oceni obrażenia odniesione przez mężczyznę – mówi „Wyborczej” Agnieszka Hornicka-Mielcarek, zastępca prokuratora rejonowego w Gorzowie.
Policja zapowiada, że na ewentualnych zarzutach się nie skończy. – Równolegle wszczęte zostanie postępowanie administracyjne. 61-latek może stracić pozwolenie na broń – podkreśla rzecznik Konieczny.
Wypadki chodzą po myśliwych
Leonard K. musi się także liczyć z problemami w swoim kole łowieckim. Ze wstępnych ustaleń wynika, że złamał bowiem regulamin polowań Polskiego Związku Łowieckiego. Powinien wyjąć naboje z magazynku, gdy nie celował do zwierzyny.
Podobnych wypadków (w tym śmiertelnych postrzeleń) w ciągu roku w całej Polsce jest co najmniej kilkanaście. Sprawcy to w przewadze ok. 60-letni mężczyźni. – Starsi myśliwi są pewni siebie i przekonani o swej nieomylności. Gubi ich rutyna – opowiada mi jeden z myśliwych z okolic Gorzowa. Nie chce nazwiska w gazecie, bo „koledzy po strzelbie się obrażą”.
Warto zaznaczyć, że wiele przewinień (w których nie potrzeba pomocy lekarskiej) nie wychodzi poza koła łowieckie. Dokładnych statystyk łamania regulaminu nie prowadzi nawet PZŁ. W Polsce jest 116 tys. myśliwych.